Szczęśliwa, uśmiechnięta i podekscytowana nowymi sukniami w 2012 roku wracałam z targów w Warszawie… Na Centralnym, do IC Warszawa – Bielsko Biała tłum ludzi. Pomimo wykupionej miejscówki w pociągu, zaglądam do przedziału z jedną tylko osobą. Napotykam tam siedzącą długowłosą dziewczynę i pytam czy ktoś tu jeszcze siedzi. Odburknęła, żebym sobie na bilet popatrzyła… Zlekceważyłam odpowiedź i podjęłam ryzyko – usiadłam obok… Doszłam do wniosku, że wytrzymam do stacji w Zawierciu.
Wygodnie usiadłam. W kilka sekund zlustrowałyśmy się wzajemnie. Ona – zakurzona, wkurzona, spalona od słońca i z wybuchową miną, ja – w szesnastocentymetrowych włoskich szpilkach, wystrojona w sukienkę, ułożony włos i z radością w oczach. Popatrzyłyśmy na siebie spod byka i… pokochałyśmy się od razu :)
Kasia, zmęczona i niewyspana wracała z sędziowania rajdu samochodowego. Rajdy to jej hobby. Podróż do Zawiercia minęła jak z bicza strzelił, a naszym dyskusjom nie było końca. Tym bardziej, że Kasia jest fotografem, więc miałyśmy wspólny temat. Zbliżając się do stacji Zawiercie padło pytanie:
– W jakiej sukience ślubnej widziałabyś mnie, gdybym wychodziła kiedyś za mąż?
Szybko Jej odpowiedziałam:
– Oczywiście, że w tematycznej… takiej przejechanej oponą…
Zaskoczenie i mina Kasi, były bezcenne.
Pół roku temu naszła mnie myśl: czy ta dziewczyna z pociągu wyszła już za mąż?
Kolejna myśl była taka, że to niemożliwe, bo na pewno wcześniej odezwałaby się do mnie… No i stało się :) Wyczułam Ją. Za niecałe dwa tygodnie moja przebojowa towarzyszka podróży zadzwoniła do mnie, że nadszedł ten czas. Co prawda z jednej sukni zrobiły się trzy…
07 lipca 2018 na weselu byłam i ze wszystkimi się weseliłam, a efekty sukni zobaczcie sami…
P.S Dziękuje Gosi i Darkowi Żyła – rajdowcom samochodowym za podarowanie opony rajdu Dakar do zrealizowania mojego zamysłu sprzed 6 lat.