Kobiety są różne, to prawda znana od zarania wieków. Jednej podoba się to, na co druga kręci nosem. I jak przychodzi do wyboru sukni ślubnej… różnie bywa. To skłoniło mnie do zaprojektowania kolejnej kreacji.

Bazowałam na poprzednim projekcie, sukni Ivett. Koronkowy gorset, tak bardzo uwodzicielski i seksowy, zostawiłam, a także zdobione długie rękawy. Głęboki dekolt w formie litery V na pewno niejednemu, nie tylko Panu Młodemu, przyspieszy bicie serca. Zaczęłam za to bawić się z krojem spódnicy. Powstała dopasowana suknia, powszechnie zwana rybką, choć jedna z moich znajomych uparcie nazywa ją trąbką ;)

Subtelna suknia, a jednak wydobywająca z kobiety to coś. I jak zwykle poprosiłam o pomoc modelkę, bo nic nie ukazuje piękna, jak żywa istota.

 

Która z nas nie marzyła kiedyś, żeby zostać księżniczką? W niektórych to pragnienie tkwi do dzisiejszego dnia. Dlaczego nie stworzyć takiej sukni ślubnej, żeby stała się ucieleśnieniem dziewczęcych marzeń? Z tą myślą znów sięgnęłam po szkicownik, żeby zaprojektować kreację, która spełni najskrytsze marzenia Panien Młodych.

Delikatna, a jednak obfita spódnica wdzięcznie układająca się na ciele i rozkładająca jak kwiat w czasie tańca, taki był mój cel. I osiągnęłam go, tworząc suknię księżniczki.

 

A teraz? Kiedy stoję na brzegu i przyglądam się fiordom, w mojej głowie klaruje się kolejny pomysł. Już widzę suknię, prawie mogę ją dotknąć, poczuć jej fakturę i znów się nią zachwycić. Od kilku dni nawiedza mnie sen…

Iwona