28 maja 2011 roku – deszczowa pogoda, nerwy, bo przecież sukienka z pięknym trenem. Od rana coś nie tak, aż do momentu, gdy założyłam swoją suknię. Muszę dodać, że byłam już w dość zaawansowanej ciąży i gdyby nie fachowość pracowników salonu Ksymena, na pewno nie czułabym się komfortowo, a co najważniejsze – nie włożyłabym sukienki takiej, o jakiej marzyłam. Wiem, że panie musiały się nieźle napracować, bo do ostatniego dnia były poprawki, ale całość przeszła moje najśmielsze oczekiwania :-). Suknia podobała się każdemu, do dzisiaj wisi u mnie w pokoju :-). Jakoś ciężko jest mi się z nią rozstać.

Pozdrowienia dla pani Iwony i wszystkich pracowników,
Karolina i Rafał